Dostałem od Barana zdjęcia z dnia zakupu naszego auta i niezapomnianej do dziś drogi powrotnej.
Oglądam je ze szczyptą sentymentu, ale przedewszyskim dumy, bo niby jesteśmy dopiero na półmetku prac a auto zmieniło się już nie do poznania. Nie wspominając o poprawie właściwości jezdnych i koncycji technicznej.
Jest w tym wszystkim jeszcze trochę rozdrażnienia, bo przecież jak widzę te zdjęca to jedyne co przychodzi mi do głowy to „ Jak można było kupić takiego złoma?!". A jednak, mamy go i okazuje się, że pięciu niebałdzo znających się na remontowaniu aut facetów (czyt. większość pracy wykonujemy pierwszy raz w życiu, bez wcześniejszego przygotowania) radzi sobie bardzo dobrze z tak oporną matrią jaką jest Żuk. Niezły Tim.
Stało się, ten jeden podpis przypieczętował twarde negocjacje. ;)
Pierwsze przejechane metry w Żuku
i wyczerpująca podróż powrotna, która chwilami przypominała przejażdżkę na rozjuszonym byku rodem z rodeo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz