Wydarzyło się dużo, więc – cytując jeden z najlepiej zdubbingowanych w Polsce filmów – „Skrótem Asterinksie, skrótem!".
Impreza, na którą zapraszaliśmy was w poprzednim poście zakończyła się sukcesem. :) Odwiedziło nas ok. 100 osób, które – jak to wyglądało z naszej perspektywy – dobrze się bawiły pałaszując kiełbaski, popijając piwo i gibając się do rytmów naszego zaprzyjaźnionego zespołu Rexast. Dzięki! Zresztą, być może to nie jedyna taka impreza przed wyjazdem.
Nakleiliśmy na auto pierwsze naklejki! Wiemy, że będzie ich więcej :)
Zabudowaliśmy podsufitkę. Tego brakowało. Od wewnątrz, nasz Żuk oficjalnie nie jest już „burakowozem" ;) Pod elementami wykończenia zniknął ostatni fragment żywej blachy! No prawie ostatni ;)
Pojechaliśmy na sesję zdjęciową do Modlina, ale o tym więcej w następnym poście. :)
Zamontowaliśmy, gustowne, oldschoolowo-cepeliowe, pomarańczowo-białe zasłonki. Ha!
Szlifowaliśmy, łamaliśmy i spawaliśmy bagażnik dachowy. Czeka na lakierowanie. :)
A co najważniejsze, Żukers przeszedł przegląd wału i mostu, dostał nowy olej, łożysko, został nasmarowany i poskręcany. Pacjent operację przeżył, ma się dobrze. Wielkie podziękowania należą się tutaj Pawłowi z „Moto-Chrobry", za fachowość i troskliwość. ;)
W końcu, Żuk wyruszył w swoją pierwszą dłuższą podróż…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz